reklama
reklama

Michał Mak (Górnik Łęczna): Nie miałem żadnej oferty z Ekstraklasy

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Górnik Łęczna

Michał Mak (Górnik Łęczna): Nie miałem żadnej oferty z Ekstraklasy - Zdjęcie główne

- Znam trenera Kieresia z GKS-u Bełchatów, za czasów naszej współpracy w tym klubie prezentowałem się pozytywnie. Czułem się dobrze w drużynie, którą prowadził. Znam jego metody pracy - mówi Michał Mak | foto Górnik Łęczna

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport - Wiedziałem, że muszę zejść do 1. Ligi. Patrzyłem też pod kątem pozycji w tabeli, a Górnik jest bardzo wysoko i jest szansa zrobić awans - mówi w rozmowie ze Wspólnotą Michał Mak, skrzydłowy pierwszoligowego Górnika Łęczna.
reklama

Co Cię przekonało do tego, by podpisać kontrakt z Górnikiem?

Były jeszcze zapytania z innych klubów z tej ligi, ale to Górnik był przede wszystkim bardzo zdeterminowany i konkretny, dlatego długo się nad tym nie zastanawiałem. Nie miałem żadnej oferty z Ekstraklasy, więc wiedziałem, że muszę zejść do 1. Ligi. Patrzyłem też pod kątem pozycji w tabeli, a Górnik jest bardzo wysoko i jest szansa zrobić awans. Postawiłem sobie taki cel, by z łęczyńskim klubem do tej Ekstraklasy awansować.

Podpisałeś kontrakt na pół roku. To jest taki okres próbny, w którym masz przekonać do siebie klub?

W razie awansu umowa zostanie przedłużona o dwa lata. Wszystko jest w moich nogach, by pomóc drużynie i byśmy wspólnymi siłami zrobili coś dużego dla klubu. Chciałbym tu zostać na dłużej.

Jakie znaczenie w całym przedsięwzięciu miał fakt, iż trenerem Górnika jest Kamil Kiereś?

Miało to duże znaczenie. Znam trenera Kieresia z GKS-u Bełchatów, za czasów naszej współpracy w tym klubie prezentowałem się pozytywnie. Czułem się dobrze w drużynie, którą prowadził. Znam jego metody pracy.

Ostatnia runda w Wiśle Kraków nie wyglądała dla Ciebie tak, jakbyś tego chciał. Z czego to wynikało?

Po trochu spowodowały to kontuzje, po trochu i moja dyspozycja nie była najlepsza. Przegrywałem rywalizację z innymi zawodnikami do gry na skrzydle. Mało grałem i moja pewność siebie nie była taka jak wcześniej.

Z jakiego pułapu rozpocząłeś przygotowania do rundy wiosennej z Górnikiem? Byłeś w pełni formy?

Na pewno byłem cały czas w treningu w Krakowie. Przepracowałem cały okres przygotowawczy u trenera Petera Hyballi. Miałem tam krótką przerwę z powodu kontuzji przywodziciela. Do drużyny Górnika dołączyłem, będąc już jednak gotowym do rywalizacji na treningach. Normalnie przepracowałem cały tydzień przed meczem pucharowym z Arką Gdynia. Czuję, że moja forma będzie szła do góry.

Kogo znałeś z szatni Górnika przed przyjściem do zespołu?

Znałem Pawła Baranowskiego, z którym grałem w Bełchatowie. Znałem też Olka Jagiełłę, który grał w jednej drużynie z moim bratem Mateuszem, poznaliśmy się w Gliwicach. Przez naszego wspólnego znajomego - Łukasza Budziłka - poznałem wcześniej Bartka Kalinkowskiego. Chłopaki przyjęli mnie bardzo fajnie w szatni. Atmosfera jest dobra, Górnik to fajna drużyna i cieszę się, że tu jestem.

Na jakiej pozycji na boisku czujesz się najlepiej?

Jako skrzydłowy, to moja docelowa pozycja. Choć zdarzało mi się grywać w ataku, ale to we wczesnych momentach mojej kariery.

Kto będzie faworytem w wyścigu do PKO Ekstraklasy?

Na pewno Bruk-Bet Termalica, która zapracowała już sobie na przewagę punktową. Jest jednak jeszcze szereg drużyn, które będą walczyć o bezpośredni awans i baraże. W walkę o to jest zamieszanych sześć, siedem drużyn. Liga pokaże, kto wygra wyścig.

Wracając do momentu Twojej pierwszej współpracy z trenerem Kieresiem... Gdybyś wtedy wybiegł do przodu o te kilka lat, to nie tak byś widział swoją przyszłość, jak ma to miejsce teraz - gra na zapleczu Ekstraklasy. Chyba mierzyłeś wyżej. Jak Ty oceniasz swoje ostatnie lata?

Bardzo mocno zahamowały mnie kontuzje. Zawsze jednak wracałem do formy i grania na wysokim poziomie po ciężkich urazach. Nie ma teraz co gdybać, co by było, gdyby nie te kontuzje i gdzie bym teraz był. Rzeczywistość jest taka, że jestem w 1. Lidze i przede mną wyzwanie - awans do Ekstraklasy z Górnikiem. Nie patrzę w przeszłość, żyję z dnia na dzień. Doceniam to, że jestem zdrowy i że mogę robić to, co kocham.

Wspominasz szczególnie któryś z meczów w Twojej karierze rozegranych przeciwko Górnikowi? Przyjeżdżałeś do Łęcznej ze swoimi drużynami.

Udało mi się dwa razy strzelić gola w Łęcznej, obie bramki zdobyłem w barwach GKS-u Bełchatów. Raz trafiłem w 1. Lidze, raz w Ekstraklasie. Klimat w Łęcznej wydawał mi się podobny do tego w Bełchatowie. Oba kluby są górnicze, mają podobne stadiony. Fajnie się tu przyjeżdżało, dało się odczuć rodzinną atmosferę. Mam miłe wspomnienia z Łęcznej. 

 

MICHAŁ MAK

Ma 29 lat, urodził się w Suchej Beskidzkiej (woj. małopolskie). Grał w juniorach m.in. Wisły Kraków i Stadionu Śląskiego Chorzów. Pierwsze kroki w seniorskiej piłce stawiał w Ruchu Radzionków, który grał wówczas w 2., a potem 1. Lidze. Później przeniósł się do GKS-u Bełchatów, w barwach którego debiutował w Ekstraklasie. To w tym zespole miał okazję pracować z trenerem Kamilem Kieresiem. W kolejnych latach pomocnik grał w Lechii Gdańsk, Śląsku Wrocław i Wiśle Kraków. Zaliczył też epizod w niemieckiej Arminii Bielefeld, gdzie przez rundę zaliczył jedynie 42. minuty w 2. Bundeslidze.

Ostatnio 29-latek reprezentował barwy Wisły Kraków. W obecnym sezonie zaliczył pięć występów w ekipie "Białej Gwiazdy". Znacznie lepiej szło mu w poprzednich rozgrywkach, gdy na boisko wchodził 22 razy, strzelając dwa gole.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama